Archiwum 20 listopada 2005


lis 20 2005 Notka dla 2-och bardzo waznych osob.
Komentarze: 4

Dopiero teraz zaczynam doceniac (powiedzmy) w pelni to, co mam. To, jaka szanse otrzymalam od Boga. I od Kogos. Duzo mysle o tym, jakby to bylo, gdyby ta nitka dobra, ciagnaca sie za mna  nagle zostala przecieta... Z mojej dloni lub Twojej. Nie dochodze do niczego. Nie potrafie sobie tego wyobrazic... Po prostu - to dla mnei za trudne. Dopiero teraz dostrzegam, jakim szczesliwym stalam sie czlowiekiem. Szczesliwym trudniej jest wyobrazic sobie, co by bylo gdyby... (i tu ta negatywna wersja wydarzen....)

K.
Jestes wspaniala. Ludz jakich malo! Jestes jedn z wazniejszych dla mnei osob. Dlatego , gdy sie dowiedzialam, to wystapila swojego rodzaju empatia. Doskonale Cie rozumiem. Boze, jak ja sie tego boje. Ile juz lez wylalam, rozmyslajac o tym, z to moglob sie zdarzyc... Cholerne obawy. Codziennie. Zawsze gdzies w podswiadomosci widnieje tabliczka, ze to moze sie skonczyc.

Obijaja mi sie w glowie slowa "Czemu dopiero tracac cos, dostrzegamy jaka ma dla nas wartosc?"

Czemu? W obecnej chwili wydaje mi sie, ze znam wartosc tego, co mam, na szczecscie co wciaz mam !!! Chyba czasem wydaje sie obojetna wzgledem tego szczescia, ktore przeciez codziennie mnie otacza... Nie wiem czemu, moze to dlatego, ze to niektorzy wydaja sie czasem obojetni wzgledem uczuc, jakie do nich zywie... Zawsze jednak pozostaje nadzieja, ze "tak mi sie tylko zdaje"...


Naprawde szczesliwa jestem! I jednym z najwiekszych moich lekow jest strach wiazacy sie z koncem tego...

Panie, ne dopusc do tego. Nie dopuscmy do tego...

A Ty nie trac checi do zycia... Nigdy tak naprawde nei wiemy, ile szczescia jutro moze niesc ze soba smutek dzisiaj...

cooleczka : :